Rodzina, jedzenie, zmęczenie, stres – tak niestety kojarzy się Wielkanoc wielu Polakom. „Nie chce mi się myśleć, że już niedługo święta” – wzdychają niektórzy, którym ten czas przywodzi na myśl ogrom domowych prac. Jak możemy to zmienić? Życzymy sobie przecież: „wesołych, spokojnych świąt”… Warto sprawić, by już w okresie przedwielkanocnym towarzyszył nam spokój.
Co głównie wywołuje stres i zmęczenie w czasie wielkanocnym? Ankietowani Polacy wymieniają najczęściej:
- porządki,
- przygotowania kulinarne,
- brak finansów,
- oraz… spotkania z rodziną.
Czasopisma przedświąteczne obfitują w artykuły pt.: „Zrelaksuj się w Wielkanoc”, ale jak zrobić to w praktyce, gdy przecież tyle roboty…? W ostatnich latach coraz więcej mówi się też o tym, że to, co jemy, także w święta, wpływa na to, jak się czujemy i jaki mamy nastrój. Okazuje się, że nawet dwa dni niezdrowego objadania się wielkanocnymi potrawami potrafi przynieść negatywne efekty w postaci zmęczenia i obniżonego nastroju. Wiele osób o tym wie, a jednak wciąż powtarza te same żywieniowe świąteczne błędy. Dodatkowo, choć czasem wiemy, że generalne sprzątanie, szczególnie, gdy zdrowie nie dopisuje, zaowocuje złym samopoczuciem – nie potrafimy się powstrzymać. Podobnie jest z przekonaniem, że stół musi się uginać od najlepszych, najdroższych dań, gdy mamy problemy finansowe. Dlaczego tak się dzieje?
Niestety prawda jest taka, że nasz umysł przez większość czasu funkcjonuje na tzw. automatycznym pilocie. Nadchodzą święta i już włączamy przyciski: „gotowanie”, „sprzątanie” itp. Dalej przedświąteczny program działa jakoby sam. W wielu sytuacjach takie nasze umysłowe programy są niezbędne i przydatne, np. zestaw czynności, które wykonujemy przed wyjściem do pracy czy piekąc ciasto według znanego przepisu. Jeśli jednak prawie za każdym razem spóźniamy się do pracy, a ciasto wychodzi z zakalcem, mamy do czynienia z wadliwym programem i trzeba go poprawić. Jeśli nasz program świąteczny działa sprawnie: kupujemy potrzebne produkty, gotujemy, sprzątamy i zadowoleni zasiadamy przy wielkanocnym stole w pogodnej atmosferze, nie ma co go zmieniać. Jeśli jednak jesteśmy w grupie osób, które z ciężkim westchnieniem przyjmują nadchodzące święta, może czas się zastanowić, jak zmienić nasz program?
Od czego zacząć zmianę w planowaniu Wielkanocy? Zastanówmy się, co w naszych świętach lubimy, co jest dobre, czego nie chcemy zmieniać? Może to będą nowe, śnieżnobiałe firanki w czystych oknach – dla nas symbol Wielkanocy i nadchodzącej wiosny? Może pieczony przez nas sernik z orzechami, który zawsze się udaje i jest lubiany przez całą rodzinę? Drugie pytanie dotyczy tego, co nas w święta męczy, denerwuje, czego nie lubimy? Jeśli nie dokonamy takich analiz, kolejne święta miną na automatycznym pilocie według powiedzenia: „święta, święta i… po świętach”.
Zanim rzucisz się w wir niekończących się przedświątecznych porządków, często robionych w ostatniej chwili, zastanów się, czy chcesz, czy musisz wysprzątać „na błysk” całe mieszkanie? Dla niektórych święta są świetną motywacją do wykonywania często nielubianych domowych czynności, dlatego są potem zmęczeni, ale bardzo zadowoleni, że się zmobilizowali. Jednak gdy sprzątasz tylko dlatego, że „wszyscy sprzątają”, a twoje zdrowie nie jest w najlepszej formie, to może czas wyłączyć automatycznego pilota i włączyć myślenie.
Moja rada: Nie bój się prosić innych o pomoc w przedświątecznych porządkach. Wspólne sprzątanie np. z wnukami to może być nie tylko szybciej ukończona praca, ale i okazja do rozmów i żartów. Jeśli chcesz zrobić generalne porządki, zacznij tydzień, a nawet dwa tygodnie wcześniej. Będziesz mógł sprzątać pomału i dokładniej, a zadowolenie i samopoczucie będą lepsze. Poza tym, jak powiadają: „święta nadejdą, pomimo niemytych okien”.
Święta Wielkanocne to ważna rodzinna tradycja. Przygotowanie zwyczajowych potraw sprzyja nastrojowi, a wspólne śniadanie jest okazją do rodzinnego spotkania. Jednak nie ma potrzeby szykowania ogromnej ilości jedzenia, kupowania drogich produktów, gdy mamy trudności finansowe, bo nie na tym przecież polega istota świąt.
Moja rada: Przypomnij sobie, co z potraw po ubiegłorocznych potraw zostało, a czego zabrakło. Jeśli było za dużo ciasta, przygotuj go w tym roku mniej. A może zrobisz jakiś niskokaloryczny czy bezcukrowy wypiek, którego chętnie skosztują bliscy walczący z nadwagą?
Coraz więcej rodzin decyduje się na tzw. składkowe święta: ustalane jest, jaką potrawę każdy zrobi czy przyniesie. Jest to nie tylko ulga dla gospodyni, ale także urozmaicenie wielkanocnego menu. Zadbajmy też nie tylko o tradycyjność naszych potraw, ale też o ich dobry wpływ na nasze samopoczucie. Im bardziej będą one lekkostrawne, tym więcej pyszności będziemy mogli popróbować.
Niestety nadal świąteczne obżarstwo bywa tradycją w wielu polskich domach. Najbardziej szkodzi to wbrew pozorom tym, którzy na co dzień odżywiają się regularnie. Wydaje im się, że skoro tak zdrowo się odżywiają, mogą sobie pozwolić na świąteczną dyspensę. Tymczasem ich układ pokarmowy nie jest przyzwyczajony do pochłaniania tak dużych porcji potraw i często odmawia posłuszeństwa. Pojawiają się bóle brzucha, wzdęcia, gazy, a kto lubi takie „atrakcje” przy świątecznym stole. Trudno też nie wspomnieć o osobach na diecie z różnych powodów zdrowotnych, które „luzując sobie” w święta, muszą je potem odchorować. Tylko po co? Początkowo zjedzenie dużej ilości ulubionych pokarmów bez kontroli daje uczucie euforii, które szybko zamienia się w stan zbytniej pełności żołądka i dyskomfortu.
Moja rada: Nie spiesz się, jedząc ulubione świąteczne potrawy, delektuj się smakiem. Sygnały z żołądka dość późno dochodzą do mózgu, sygnalizując stan najedzenia. Dlatego, gdy jemy wolniej, łatwiej zorientujemy się, że zjedliśmy na ten moment wystarczająco dużo i czas zrobić przerwę. Często jest niestety tak, że nie słuchamy swojego organizmu, nie dbamy o siebie, ignorujemy nawet sygnały bólowe. Chcesz zjeść więcej, nie siedź całe święta przy stole. Ruch, spacer, wiosenna przejażdżka na rowerze sprawią, że bez poczucia winy będziesz mógł zjeść dodatkową porcję smakołyków.
Pamiętaj, że jeśli wiemy, że jemy niezdrowo, za dużo i z pewnością po świętach przybędzie nam kilogramów, powoduje to dodatkowy stres i obniżenie nastroju. Warto więc temu zapobiec.
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że przy niektórych schorzeniach takich jak choroby nerek, niewydolność serca, cukrzyca, tradycyjne potrawy wielkanocne mogą przynieść negatywne skutki dla zdrowia. Świąteczna dieta jest wysokobiałkowa, powoduje gwałtowne zakwaszenie organizmu, co jest niebezpieczne przy chorym sercu i słabo pracujących nerkach. Natomiast dużo świątecznych słodkich i tłustych potraw jest niewskazanych przy cukrzycy i otyłości. Jeśli jednak już mamy te informacje, a nadal marzy nam się świąteczne obżarstwo, w naszym umyśle powstaje tzw. dysonans poznawczy.
Leon Festinger, twórca tego pojęcia, wyjaśnia funkcjonowanie naszego umysłu w takiej sytuacji: gdy pojawiają się w naszych myślach dwie sprzeczne idee: „chcę być zdrowy, i wiem, że takie pożywienie może mi zaszkodzić” i „chcę się poddać świątecznemu objadaniu, bo to przyjemne” pojawia się w nas nieprzyjemne napięcie. Staramy się zazwyczaj jak najszybciej je zlikwidować. Najszybsze są zawsze rozwiązania skrajne. Można machnąć ręką i powiedzieć „żyje się raz” lub podważać zasadność i wiarygodność informacji o szkodliwości takich potraw i nadmiernego jedzenia. Czasem mówimy: „No i co? Ze świąt mam zrezygnować?”. Efekt jest taki, że objadamy się, a potem nierzadko… chorujemy po świętach.
Jak sobie więc z tym nieprzyjemnym myślowym dysonansem? Przede wszystkim nie spieszyć się. Powiedzieć „stop” i zastanowić się, jak zmodyfikować nasze świąteczne jedzenie, by zaznać przyjemności, a nie zaszkodzić zdrowiu. Wbrew pozorom jest to bardzo proste, wystarczy zajrzeć do przedświątecznych poradników w czasopismach czy Internecie, ale do tego musimy wyłączyć naszego automatycznego pilota…
Niestety świąteczne spotkania z rodziną nie zawsze sprzyjają pogodnej atmosferze. Spotykają się czasem osoby, które tak po prostu za sobą nie przepadają. Bywa, że świąteczne śniadanie zamiast radosnej atmosfery obfituje w złośliwe żarciki czy komentarze. Wypowiedzi typu: „Tego sernika to chyba sama nie piekłaś, nigdy ci nie wychodzi” czy „Nie nakładaj sobie tyle, chyba masz dość dodatkowych kilogramów” są niestety w wielu domach na porządku dziennym.
Moja rada: Powstrzymaj się przez te dwa świąteczne dni od niemiłych czy obraźliwych komentarzy, niech święta miną w miłej atmosferze. A jeśli ty jesteś obiektem żartów, nie odpowiadaj na nie, ale po prostu zignoruj.
Wielkanoc to naprawdę świetna okazja do spędzenia cennego czasu z bliskimi. Nie nastawiajmy się, że podczas świąt spotkamy także nielubiane osoby. Spróbujmy popatrzeć na swoją rodzinę jak na dynamiczny układ: jeśli my zmienimy do kogoś nastawienie, często spotyka nas zaskakująca wzajemność. Gdy przestaniemy robić złośliwe żarciki o czyjejś tuszy, może zobaczymy w nim kogoś, kto zmaga się z problemem. Może nawet będziemy potrafili mu pomóc? Czasami w naszych rodzinach mamy także osoby starsze, niedołężne, chore, cierpiące na neurologiczne schorzenia. Choroba Alzheimera, stany poudarowe – zdarzają się dość często. Starajmy się w miarę możliwości włączać chorych nie tylko w nasze świętowanie, ale także w przygotowania. Drobna prośba o przystrojenie pokoju czy pytanie o przepisy na wielkanocne potrawy sprawi, że wasz bliski będzie się czuł ważnym członkiem rodziny pomimo choroby.
Wielkanoc jest uważana za tradycyjne, rodzinne święta. Dlatego zdarza się, że wiele osób bardzo negatywnie reaguje na odstępstwa od tych zwyczajów. „Wyjeżdżacie w Wielkanoc? Chyba oszaleliście”. Mamy jednak prawo choć raz na jakiś czas spędzić święta tak jak naprawdę chcemy. Często wiele rzeczy robimy, a innych nie robimy tylko dlatego, że boimy się reakcji innych osób.
Moja rada: Nie bój się spędzić nadchodzących Świąt Wielkanocnych tak jak ty chcesz. Nie bój się zmian. Bądź asertywny (stanowczy, spokojny i uprzejmy), gdy spotkasz się z krytyką. Odpowiedz na zarzuty dotyczącego górskiego wyjazdu: „Tak, w tym roku zdecydowaliśmy się jechać na narty. Spotkamy się po powrocie i opowiemy sobie wrażenia z naszych świąt”.
Bardzo ważne jest nasze nastawienie do Świąt Wielkanocnych, otworzenie się na coś nowego, innego, zmiany, szczególnie, gdy dotąd w tym czasie nie czuliśmy się dobrze. Tego roku zadbajmy o siebie, o nasze zdrowie fizyczne i psychiczne. Wszak Zmartwychwstanie Pańskie to czas wiosny i odnowy. Niech będzie on też czasem naszej odnowy. Wszystkie działania zaczynają się w umyśle. Może on sterować nami ku zdrowiu, nie chorobie, jeśli mu na to pozwolimy. Wiąże się to ze zmianą nawyków myślowych. Dla jednych może to być kwestia kilka dni, dla innych – nawet lat.