Od lat przez media i społeczeństwo przemykają się informacje na temat tak zwanych diet bezwęglowodanowych lub niskowęglowodanowych (np. dieta Atkinsa).
Zwolennicy tzw. diet „low-carb” twierdzą, że przy rezygnacji z węglowodanów ludzki organizm sięga do własnych zapasów tłuszczowych. Ma prowadzić to do utraty wagi. Ostatni wymysł w trendzie diety niskowęglowodanowej, dosyć agresywnie reklamowany zresztą, to chleb wysokobiałkowy. W niniejszym artykule opowiem, dlaczego nie warto go jeść.
Normalny chleb w dużej mierze składa się z węglowodanów. Typowa mieszanka pszenna, jaką stosują piekarze, składa się w 45% z węglowodanów i w 5% białka. Przygotowując chleb wysokobiałkowy, piekarze w stanie są wykonać takie ciasto, które składa się z ponad 20% białka i poniżej 7% węglowodanów. Jednak to, co na pierwszy rzut oka wydaje się idealną metodą regulacji poziom cukru we krwi, przy dokładniejszym rozważeniu okazuje się kłamstwem.
Problem polega na tym, że chleb wysokobiałkowy musi (!) zawierać o wiele więcej tłuszczu niż zwykły chleb. Tylko dzięki temu na koniec procesu piekarniczego możemy wyjąć z pieca coś, co w ogóle będzie nadawało się do jedzenia. Znaczna część zwykłej mąki zastępowana jest tutaj białkiem pszennym lub sojowym. To dlatego chleb wysokobiałkowy ma nawet do 10 razy więcej tłuszczu od chleba zwykłego.
W tym momencie staje się jasne, że chleb wysokobiałkowy jest o wiele bardziej kaloryczny od zwykłego. A każda dodatkowa zbędna kaloria odkłada się przecież w Twoich biodrach. Nadwaga to najgorszy wróg diabetyka. Nie pomożesz więc swojej cukrzycy, spożywając zamiast zwykłego chleba tego typu dziwne nowoczesne produkty.
Na tym nie koniec. Aby takie niskowęglowodanowe ciasto dało się w ogóle upiec, piekarze stosują niezliczone ilości chemicznych dodatków. W przeciwnym razie ciasto w ogóle by nie urosło. A dodatek chemii w jedzeniu zasadniczo kłóci się z zasadami zdrowego żywienia.
Dlatego mimo najlepszych chęci nie jestem w stanie zrozumieć zachwytu nad chlebem wysokobiałkowym. Mówię jasno i wyraźnie: nie jest on w najmniejszym stopniu zdrowszy od chleba pełnoziarnistego z mąki żytniej, który z reguły wypiekany jest bez dodatku chemii (patrz ramka poniżej). Wręcz przeciwnie: jest o wiele bardziej niezdrowy.
Jeśli cierpisz na alergię, zawarta w chlebie wysokobiałkowym chemia może sprowadzić na ciebie niebezpieczną reakcję alergiczną. Co więcej: jeśli masz niewydolność nerek, chleb wysokobiałkowy może się okazać dla nich gwoździem do trumny. Nadmiar białka szkodzi bowiem chorym nerkom niebywale.
Większości osób ten chleb po prostu nie smakuje. Określają zazwyczaj następująco: papowaty, tłusty, z grudami, gąbczasty w smaku. Ponadto jest ono wiele droższy od zwykłego chleba – 25 zł za kilogram to bardzo dużo, biorąc pod uwagę, jaki produkt otrzymujemy w zamian.
Dlatego zalecam: zostaw chleb wysokobiałkowy w sklepie. Zamiast niego zabierz do domu dobry chleb pełnoziarnisty. Czy twoja kanapka będzie tucząca, czy też nie, zdecydujesz samodzielnie, wybierając dodatki, które chcesz położyć na chlebie. Znaczne ilości wędlin i żółtego sera nie wpłyną korzystnie na wagę twojego ciała i będą sprzyjały cukrzycy. Awokado, twaróg i serek wiejski pozwolą ci natomiast na zachowanie figury.
Podczas zakupów w moim markecie spisałem listę składników pewnego chleba wysokobiałkowego oraz pełnoziarnistego chleba żytniego. Zwróć uwagę na dodatek chemii i tłuszczu w tym pierwszym.
Chleb wysokobiałkowy: woda, mieszanka białkowa (12%, białko pszenne, białko grochowe), brązowe siemię lniane, mąka żytnia pełnoziarnista, mielone ziarno soi (6%), mąka sojowa (3%), otręby pszenne spożywcze, złote siemię lniane, nasiona słonecznika, sezam, drożdże, włókno owsiane, sól, regulator kwasowości: octan sodu, wysokobiałkowa serwatka w proszku.
Pełnoziarnisty chleb żytni: mąka żytnia pełnoziarnista, woda, sól, drożdże.