Pani R. (62 lata), znana mi już z wcześniejszych rozmów, przyszła po poradę. Zdenerwowana i rozgniewana opisała swój problem: „Jestem naprawdę zrozpaczona i nie wiem, co dalej robić. Ja i mój mąż jesteśmy 31 lat po ślubie. Mamy syna i córkę w wieku 27 i 29 lat. Oboje od kilku lat już z nami nie mieszkają.
Jeszcze pół roku temu regularnie odwiedzali nas co kilka tygodni i naprawdę miałam wrażenie, że jesteśmy harmonijną rodziną. Do momentu, kiedy kilka miesięcy temu dzieci przyszły na obiad i syn wyznał, że jest gejem. Mąż się wściekł i zaczął wrzeszczeć na naszego syna, jak on mógł mu coś takiego zrobić. Że to zboczone. Że on już nie ma syna i nie będzie znosił takiego „wynaturzenia” w swojej rodzinie. Syn początkowo siedział jak skamieniały. Potem wstał i bez słowa wyszedł. Córka zaczęła wrzeszczeć na ojca. Wywiązała się potężna kłótnia zakończona tym, że również nasza córka opuściła dom. Od tamtej pory nie spotykaliśmy się więcej w gronie rodziny”.
Zapytałam panią R., jak zareagowała w tej sytuacji. „Próbowałam uspokoić mojego męża, ale nie było to w ogóle możliwe. Ani trochę nie dał się uspokoić. Dotychczas nie widziałam go nigdy w takim stanie. Jestem kompletnie wykończona. Mój mąż jest ode mnie o 15 lat starszy i w niektórych sprawach myśli bardziej konserwatywnie. Ale to nigdy nie stanowiło jakiegoś problemu między nami. Od tamtego wydarzenia jednak prawie ze mną nie rozmawia, jest bardzo wycofany.”
Pomyślałam, że pani R. nie chce przyjąć swojego gniewu i złości. „Tak, zgadza się, jestem naprawdę wściekła na mojego męża! Ze względu na jego nastawienie i takie traktowanie własnego syna, które jest dla mnie niedopuszczalne! On niszczy całą naszą rodzinę!”
Zaskoczyło mnie, że pani R. nie wiedziała, co jej mąż myśli o osobach homoseksualnych i że ich małżeństwo funkcjonowało przez 31 lat pomimo tak różnych punktów widzenia. „Tak, wiedziałam, że w niektórych kwestiach mój mąż ma inne poglądy niż ja. Zostawiałam jego poglądy w spokoju i nie denerwowałam się nimi. Ale teraz sprawa wygląda inaczej i nie mogę tego tak zostawić, gdyż dotyczy to mojego syna!”
Zainteresowało mnie, jak wyglądał jej dalszy kontakt z dziećmi i co ona myśli o tej sytuacji. „Kilka razy rozmawiałam z dziećmi przez telefon i odwiedzałam je w ich mieszkaniach, ale one przestały do nas przychodzić, a ja tęsknię za wspólnie spędzonymi weekendami. Nasz syn wciąż jest głęboko urażony. Córka solidaryzuje się z bratem i wciąż jest wściekła na ojca. Uważa, że powinnam rozwieść się z mężem, bo przecież nie da się żyć z człowiekiem, który myśli w ten sposób. Czuję się rozdarta, jestem pomiędzy młotem a kowadłem!”
Pani R. i ja omówiłyśmy na kolejnych spotkaniach, jakie życzenia i tęsknoty małżeństwo wiązało ze swoimi dziećmi. Wyraźnie widać, że pan R. bardzo chciałby zostać dziadkiem. Córka państwa R. nie chce mieć dzieci, więc pan R. całą nadzieję pokładał w swoim synu. Teraz jednak może nie pękły jak bańka mydlana. Pani R. uczy się, jak wyraźnie dać do zrozumienia swojemu małżonkowi, że nie akceptuje takiego stanu, jaki zapanował w jej małżeństwie i rodzinie w ciągu ostatniego półrocza. Postara się, aby jej mąż się nie wycofywał się i oboje otwarcie rozmawiali o swoich uczuciach. Kilka tygodni później pani R. ponownie pojawiła się u mnie i z radością opowiedziała, że doszło do spotkania rodzinnego i jej mąż przeprosił ich syna. Co się stało, to się oczywiście nie odstanie, ale przynajmniej wszyscy członkowie rodziny porozmawiali ze sobą o wiele bardziej otwarcie i szczerze.
Porada terapeutki:
- Pozwól swojemu partnerowi mieć własne myśli, uczucia i potrzeby.
- Otwarcie rozmawiajcie o rozczarowaniach.
- Nie omijajcie sporów
- Pokażmy swoje granice, dzięki czemu będzie mógł się on lepiej w nich zorientować i łatwiejsze będzie wspólne znalezienie rozwiązania.