„Nie pójdę do lekarza, bo zabiorą mi dziecko”, czyli niebezpieczny tok myślenia w depresji poporodowej

„Nie pójdę do lekarza, bo zabiorą mi dziecko”, czyli niebezpieczny tok myślenia w depresji poporodowej

Karolina Wojtaś

18 września 2020

Statystyki wskazują, że na depresję poporodową cierpi aż 10% matek 8-tygodniowych niemowląt i 22% matek roczniaków. To bardzo dużo. Dlaczego zatem ten konkretny rodzaj choroby jest diagnozowany rzadziej niż pozostałe odmiany depresji? Przyczyn jest aż kilka, a jedną z nich jest strach, że przyznanie się do własnych myśli i uczuć może poskutkować utratą dziecka.

„Nie pójdę do lekarza, bo zabiorą mi dziecko”, czyli niebezpieczny tok myślenia w depresji poporodowej

Depresja poporodowa diagnozowana jest o wiele rzadziej, niż by sobie tego życzyli lekarze. Problemem jest nie tylko brak świadomości co do znaczenia doświadczanych problemów i emocji, wiele kobiet zdaje sobie sprawę, że z ciągłym przygnębieniem, brakiem sił i poczuciem nieradzenia sobie z nowym życiem warto byłoby udać się do lekarza. Nie robią tego jednak z dwóch powodów. Po pierwsze – boją się, że lekarz uzna, że skoro czują niechęć do dziecka, a czasem wręcz obojętność na jego potrzeby, to stwierdzi, że stanowią one zagrożenie dla niemowlęcia. Po drugie – młode matki nie chcą zostać krytycznie ocenione. Obawiają się głośno powiedzieć, że nie radzą sobie z opieką nad dzieckiem. Nie chcą też same przed sobą przyznać, że bycie matką jest dla nich frustrujące, a nawet, że żałują podjęcia decyzji o potomstwie.

Należy w tym momencie wyraźnie zaznaczyć, że dopóki młoda mama nie prezentuje objawów psychozy poporodowej (które są bardzo specyficzne i różnią się od symptomów depresji), nie ma możliwości, aby lekarz uznał, że dana kobieta jest zagrożeniem dla dziecka. To zupełnie bezpodstawna obawa.

Nie ma też żadnych podstaw, by sądzić, że psycholog lub psychiatra w jakikolwiek sposób oceni przychodzącą do siebie pacjentkę. Jego zadaniem jest rozpoznanie problemu i pomoc. Przekonują się o tym same zainteresowane, które zazwyczaj już po pierwszej wizycie, wyrzuceniu z siebie nagromadzonych emocji i rozmowie ze specjalistą czują ulgę. I w końcu zaczynają widzieć światło w mrocznym tunelu, jakim jest depresja.

Więcej Artykułów