Powszechnie uważa się, że praca uszlachetnia, pozwala zdobywać szczyty i spełniać marzenia. Okazuje się jednak, że i w tym przypadku sprawdza się stare powiedzenie: „co za dużo, to niezdrowo” – bo nadmiar pracy może nawet zabić. Co oznacza japoński termin „karoshi”, jak rozpoznawać pracoholizm u siebie lub bliskiego i w jaki sposób z nim walczyć?
Karoshi to japoński termin, który dosłownie oznacza: „umrzeć z przepracowania”. Dotyczy on osób, które pracują przez kilkadziesiąt godzin bez przerwy, po czym umierają. Oczywiście zgon nie następuje z powodu samego przeciążenia pracą – przyczyną są zaburzenia pracy organizmu, które pojawiają się na skutek wyczerpania. Karoshi to najczęściej śmierć z powodu udaru mózgu lub zawału serca.
Pierwszy opisany przypadek karoshi nastąpił w roku 1969 – to właśnie wtedy doszło do śmierci 29-letniego mężczyzny, który pracował w dziale wysyłkowym jednego z dużych japońskich wydawnictw. Mężczyzna przeżywał w pracy ogromny stres i był przeciążony obowiązkami, co pośrednio doprowadziło do niego u zawału serca. Po pięcioletnim procesie sąd przyznał rodzinie mężczyzny bardzo duże odszkodowanie.
Sam termin „karoshi” został jednak stworzony nieco później, bo w roku 1982 – wtedy to trzech lekarzy opublikowało książkę pod tym tytułem. Pozycja zwróciła uwagę na społeczny problem przepracowania w Japonii. Po sześciu latach od publikacji, w roku 1988, powołano nawet Narodowy Komitet Opieki nad Ofiarami Karoshi. Później, w latach 90., temat został poruszony przez Komisję Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych.
Japonia wdrożyła różne strategie radzenia sobie z karoshi – między innymi wprowadzono Radę Obrony Ofiar Karoshi, uruchomiono także anonimowe linie telefoniczne, gdzie ofiary mogą uzyskać wsparcie i pomoc. Japoński rząd wprowadził także ustawę zmuszającą Japończyków do wykorzystywania swoich urlopów w całości.
Niestety, problem wciąż ma ogromny zasięg. Szacuje się, że na skutek przepracowania co roku umiera nawet 10 tysięcy obywateli Japonii.
O karoshi albo karo-jisatsu w Polsce praktycznie się nie mówi – nie oznacza to jednak, że problem nie istnieje. W 2011 roku w mediach pojawiła się informacja o śmierci 52-letniego lekarza z Głupczyc – anestezjolog zmarł podczas pełnienia 120-godzinnego dyżuru. 5 lat później poinformowano o śmierci lekarki, która pracowała 96 godzin.
Dwa przypadki to oczywiście za mało, aby mówić o poważnym, społecznym problemie przepracowania. Kiedy jednak zerkniemy na dane z raportów, można już wysnuć wniosek, że taki problem w naszym kraju rzeczywiście istnieje.
Niepokojące są między innymi analizy CBOS. Z raportu sondażowni wynika, że rzeczywisty problem uzależnienia od pracy dotyka aż 9,1% społeczeństwa (za: „Oszacowanie rozpowszechnienia oraz identyfikacja czynników ryzyka i czynników chroniących hazardu i innych uzależnień behawioralnych – edycja 2018/2019”). Najbardziej zagrożeni są ludzie między 25. a 34. rokiem życia (11,6%) oraz osoby prowadzące własną działalność gospodarczą (16,9%).
Równie niekorzystne są dla nas informacje płynące z Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Wynika z nich, że w 2017 roku statystyczny Polak przepracował aż 1928 godzin. Średnia dla całej OECD, która skupia aż 35 państw, wynosi 1763 godzin rocznie. Wygląda więc na to, że choć o karoshi w naszym kraju się nie mówi, to problem przepracowania zdecydowanie istnieje.
Specjaliści podkreślają, że problem przepracowania bardzo często występuje u osób młodych lub w średnim wieku, które stoją na wysokich stanowiskach (lub mają taki plan) i którzy silnie uzależniają poczucie własnej wartości od sukcesów zawodowych. Osoby te – pozornie pewne siebie i silne, w rzeczywistości często są skrajnie zmęczone i wypalone swoją pracą. Inną grupą narażoną na przepracowanie są ludzie, którzy łączą kilka etatów z powodu trudności finansowych. Jednym i drugim grozi wystąpienie zaburzeń m.in. ze strony serca, które to zaburzenia mogą doprowadzić do śmierci – dlatego tak ważne jest, by w porę rozpoznać problem. Jego objawy to:
rezygnowanie z przysługujących urlopów (przesuwanie wolnych dni),
spędzanie w pracy wielu godzin,
zgadzanie się na nadgodziny,
stopniowe wycofywanie się z życia społecznego na rzecz pracy,
problemy rodzinne,
kłopoty z koncentracją uwagi,
bezsenność,
kłopoty z pamięcią,
zawroty głowy,
poczucie wyczerpania,
kołatania serca,
trudności z porannym wstawaniem.
Nierzadko zdarza się, że osoby mające problem z przepracowaniem słyszą od członków rodziny słowa krytyki – często są one jednak traktowanie jako brak odpowiedzialności, dowód nieświadomości wysokości wydatków, a nawet… zazdrość.
Z pracoholizmem można oczywiście próbować walczyć na własną rękę. W tym celu warto między innymi wprowadzić zasady takie jak: rezygnacja z nadgodzin, spędzanie weekendów bez pracy, wykorzystanie zaległego urlopu czy np. wyłączanie telefonu po godzinach pracy.
Należy jednak mieć na uwadze, że w wielu przypadkach pracoholizm zostaje odkryty późno (patrz: ramka) i samodzielne jego pokonanie może okazać się bardzo trudne. Warto wówczas pomyśleć o wsparciu psychoterapeuty.