Pani Lucyna z Malborka pyta: Od wielu lat regularnie samodzielnie farbuję moje włosy. Z biegiem czasu stały się one jednak coraz bardziej matowe i pozbawione blasku.
PYTANIA CZYTELNIKÓW
W nasilony sposób zaczęły się również łamać. Nie chcę jednak zrezygnować z ich farbowania, wolę być brunetką zamiast siwą kobietą. Czy istnieją jakieś nieszkodliwe alternatywy, którymi mogłabym zastąpić stosowaną dotychczas chemię?
Beate Rossbach radzi: Rzeczywiście, dostępne na rynku farby do włosów nie są dla nich „porcją zdrowia”. Zawarte w nich środki utleniające oraz amoniak niszczą warstwę ochronną włosa i przyczyniają się do zwiększenia ich porowatości. Istnieją jednak alternatywne środki, które pozwalają na łagodną zmianę koloru i zasłonięcie niepożądanej siwizny: są to farby roślinne. Zawarte w nich pigmenty okalają włosy, wzmacniają je i nadają im blask poprzez wzmocnienie ich zewnętrznej warstwy.
Farby roślinne farbują dzięki poniższym substancjom naturalnym:
- hennie - kurkumie - korzeniowi drzew - hibiskusowi
- łupinom orzecha włoskiego - porzeczkom - korzeniowi rabarbaru - kawie.
Ale uwaga: nie wszystko, co przyciąga klienta słowem „naturalne”, jest całkowicie pozbawiona chemii. Niektóre produkty – pomimo określeń takich jak „naturalny” czy „henna” – zawierają również podejrzewane o działanie rakotwórcze aminofenole i produkty uboczne rozkładu formaldehydu, które często prowadzą do alergii kontaktowych. Polecam, aby za każdym razem czytać etykiety farb. Kupisz je w drogeriach, a także w aptekach czy sklepach zielarskich.