Czy nie byłoby wspaniale móc przez cały czas pozostawać w stanie rozkoszy i szczęścia? Czyli w takim stanie, który z punktu widzenia jogi jest naszym „stanem pierwotnym”, czyli po prostu normalnym? Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że zawsze ciągle temu przeszkadza. Jeśli więc nie znajdujesz się właśnie w tym stanie, to może to tylko oznaczać, czy jest coś, co nas z tego naturalnego stanu wytrąca. Ale co? Możesz to odnaleźć dzięki medytacji ciało – duch – oddech. A być może, miejmy nadzieję, że prawdopodobnie stwierdzisz, że jednak właściwie wszystko jest w porządku.
Pozwala na spojrzenie poza impulsy twojego ciała, twoje myśli, twoje uczucia, a nawet twój oddech, które to się wzajemnie warunkują, zachowują się skokowo i są w ciągłym ruchu, a więc przychodzą i odchodzą, gdy nie poświęca się im uwagi. Medytacja ta pozwoli ci na stwierdzenie, że za tym wszystkim spoczywa w tobie instancja, która pozostaje nienaruszona przez byt, z którym się identyfikujemy (ciało, duch, uczucia, oddech). Pozwala na poczucie rozkoszy, szczęścia i miłości, które w sobie nosisz i które są niezależne od czynników zewnętrznych.
- Usiądź prosto w wygodnej pozycji, np. na poduszce do medytacji lub na krześle. Rozluźnij barki i mięśnie twarzy. Najpierw weź kilka głębokich oddechów i uświadom sobie, jak się teraz czujesz. Następnie zacznie konkretnie kierować swoją uwagę:
- Ciało: zamknij oczy i skup się na całym twoim ciele. Pozwól swojemu oddechowi płynąć w sposób naturalny i całkowicie niekontrolowany. Dostrzeżesz, że twoje ciało prawdopodobnie przez cały czas wysyła jakieś impulsy i że masz trudne do odparcia potrzeby, np. podrapać się, bo gdzieś swędzi. Albo się poruszyć, bo coś przeszkadza. Albo, że musisz zakaszleć... Albo, albo, albo. To wszystko to manewry naszego ciała mające na celu odwrócenie uwagi. Postaraj się nie ruszać przez 2 do 3 minut, aby stwierdzić, czy ten impuls przeminie i czy twój organizm stanie się spokojniejszy, jeśli nie poświęcisz temu impulsowi uwagi.
Moja osobista porada: Żadnego bólu! Jeśli naprawdę coś cię boli, to oczywiście zmień pozycję. Ból nie powinien pojawić się żadnym momencie. Naucz się odróżniać, kiedy twoje ciało chce odwrócić uwagę, a kiedy naprawdę boli.
- Duch: Skieruj teraz uwagę na swojego ducha i stwierdź, jakie w tym momencie wysyła on impulsy. Być może właśnie między innymi takie, że wcale mu się nie podoba albo wręcz czuję się wyśmiewany, ponieważ mu się przyglądasz. Twój duch jest bardzo pomysłowy i będzie na wszelkie sposoby starał się odwrócić twoją uwagę, by wywabić cię z twojego punktu obserwacyjnego. Oprzyj mu się i pozostań tam, gdzie jesteś, aby dowiedzieć się, jakie myśli jakie uczucia powodują. I na odwrót, jakie uczucia powodują jakie myśli. Stwierdź, jakimi torami myślisz i czujesz, ale nie poświęcając uwagi twoim własnym myślom i uczuciom. Poświęć na to 2-3 minuty, a zapewne stwierdzisz, że to uspokoiło twojego ducha.
- Oddech: Poświęć się teraz przez 3 minuty obserwacji swojego oddechu. Zmienia się on cały czas, jeśli nie będziesz próbować nim kierować. Wypracuj w ten sposób świadomość, że wszystko, co uważasz za swoją tożsamość – czyli twoje ciało, twoje myśli, twoje uczucia – są od siebie wzajemnie zależne, nawzajem się warunkują, działają w sposób skokowy, można nimi manipulować i cały czas się zmieniają. Stwierdzisz ponadto, że istnieje także jeszcze instancja, która leży za twoim ciałem, za twoimi myślami, za twoimi uczuciami, a nawet za twoim oddechem, jeśli jest w tobie coś, co może wszystko obserwować. Jeśli chcesz, możesz recytować także „Sat Chit Ananda”.
- Po drugiej stronie od wszystkiego: Dzięki odrobinie ćwiczeń, cierpliwości i szczęścia, być może nie zawsze, ale coraz częściej będziesz przechodzić od obserwacji oddechów automatycznie do tej wewnętrznej instancji, która leży po drugiej stronie twojego ciała, twoich myśli i twoich uczuć, a nawet twojego oddechu. Gdzie panuje czyste i prawdziwe szczęście, ponieważ czynniki zewnętrzne są tutaj całkowicie nieważne – bo przemijające. Zupełnie tak, jakby mieć chronione ciało szczęścia w sobie, którego nic nie może ruszyć i z którym w ogóle nic innego nie może mieć cokolwiek wspólnego. Wyobraź sobie, jakie to piękne!
DLA SERCA
Im dłużej, tym lepiej
Początkowo najprawdopodobniej kilka minut tej medytacji będzie ci się wydawało wystarczająco długo, ale chcę cię „przestrzec”: im częściej będziesz je praktykować i im częściej doświadczać będziesz szczęśliwych momentów, w których opuszczać będzie cię stres i twoja wola, takich właśnie milisekund rozkoszy, tym dłużej będziesz chcieć w tej medytacji pozostawać. Wystarczy, że skupisz się na ciele – duchu – oddechu – i zobaczysz, jak długo pozostaniesz w tym stanie.