Terapię światłem stosowano dotychczas przede wszystkim w razie występowania depresji zimowej. Leczony pacjent spędza około 30 minut codziennie przed bardzo jasnym świecącym ekranem (około 10 000 luksów).
Światło to sprzyja między innymi produkcji „hormonu szczęścia” – serotoniny – którego poziom zimą bardzo spada. W ostatnim czasie kanadyjscy naukowcy zastosowali również tę terapię u pacjentów z „normalną” depresją, czyli niespowodowaną przez brak światła dziennego. 122 uczestników badania, wykazujących objawy średnio lub bardzo nasilonej depresji, podzielono na 4 grupy. Pierwszą grupę leczono światłem oraz podawano leki antydepresyjne (SSRI); grupa druga otrzymywała preparat placebo; grupa trzecia otrzymywała leki antydepresyjne oraz poddawano ją pozornej terapii światłem (z wykorzystaniem słabego światła), natomiast w grupie czwartej aplikowano lek placebo oraz stosowano pozorną terapię światłem. Po 8 tygodniach przeanalizowano wyniki i w grudniu 2015 r. opublikowano je na łamach magazynu JAMA Psychiatry. Okazało się, że leki antydepresyjne nie działały lepiej niż terapia placebo. Sama terapia światłem przyczyniła się do wyzdrowienia 50% pacjentów, natomiast terapia światłem w połączeniu z lekami przeciwdepresyjnymi doprowadziła do wyzdrowienia 76% pacjentów.
Beate Rossbach radzi: Terapia światłem jest oferowana przez wielu lekarzy, psychologów i naturopatów. Jej koszty ponosi pacjent.