Czy zastanawiałeś się kiedyś nad tym, ile decyzji podejmujesz dziennie? Zdarza się, że z lęku nie decydujesz wcale. Brak decyzji też jest jednak decyzją. Jeśli to już wiesz, to połowa sukcesu, jeśli widzą to u ciebie inni, a ty jeszcze nie, to długa droga przed tobą, by przestać się bać i korzystać z możliwości wyboru, jakie daje życie.
Możliwość wyboru
W co się ubrać? Co zjeść na śniadanie? Jakie zakupy trzeba zrobić? Co dzisiaj zrobi w pracy? Jaką pastę wybrać do zębów? Jaki wybrać kolor czcionki w CV, które chcesz wysłać do pracodawcy itd., itp. Większość z nich przebiega w sposób automatyczny, część bez udziału świadomości. Są jednak chwile, gdy orientujesz się, że masz trudność z podjęciem większości decyzji w życiu. Każda sytuacja, która wiąże się z wyborem i decydowaniem napawa cię lękiem.
Jeśli znasz takie osoby lub sam należysz do tej grupy, to wiesz, że zarówno dla ciebie jak i dla otoczenia nie jest to sytuacja łatwa. Wydłużający się czas podejmowania decyzji, towarzszące temu trudne emocje, obawa przed konsekwencjami, wszystko to wpływa zarówno na życie osobiste, jak i zawodowe. Przyjrzyjmy się kilku przykładom.
Przykład 1. Stoisz w sklepie, przymierzyłaś już kilkanaście sukienek, spodni i bluzek. Wybrałaś już kilka, które twoim zdaniem pasowałyby ci. Teraz przychodzi moment podjęcia ostatecznej decyzji, z czym idziesz do kasy? Wydawałoby się, że już wiesz, ale im bardziej się zastanawiasz, tym więcej pojawia się wątpliwości. Zaczynasz na nowo zastanawiać się, czy to dobry wybór. Im dłużej to trwa, tym więcej wątpliwości. Efekt końcowy? Wychodzisz i nie kupujesz nic. „Jeszcze raz muszę przemyśleć wszystko w domu”.
Przykład 2. Zastanawiasz się nad zmianą pracy od dłuższego czasu. Tak naprawdę to już kolejny rok deklarujesz, że powinieneś coś zmienić, ale ciągle jest tyle niejasnych informacji. Co gorsza, masz coraz więcej wątpliwości, pojawiają się inne oferty. Cały czas myślisz, że jeszcze poczekasz, bo może ta najlepsza się jeszcze nie pojawiła. W efekcie jesteś zawodowo w miejscu, w którym nie chcesz być. Czas ucieka, a ty nie podejmujesz decyzji, wahasz się.
Przykład 3. Masz oddać kolejną pracę na zaliczenie. Termin końcowy już za miesiąc. Zastanawiasz się, jak najlepiej przygotować się do niej, gdzie pisać, o czym, jak to zrobisz? Kiedy tak o tym myślisz, czujesz, że musisz zająć się innymi sprawami, na tę masz jeszcze miesiąc. W końcu, gdy już udało ci się usiąść do zadania, okazuje się, że jest trudne i że masz za mało czasu, by wykonać je na dobrą ocenę. Został tydzień. Myślisz już o tym, by przełożyć termin, ostatnio się udało, więc tym razem też. Siadasz dzień przed końcem, ale to, co napisałeś, nie podoba ci się. Myślisz, jak poprawić, by dostać dobrą ocenę? Jest po terminie, nie wysłałeś. Jesteś zaskoczony, ale tym razem nie ma możliwości przedłużenia sesji. Masz warunek, jeśli go nie zdasz, tracisz rok.
Coś ci to przypomina? Jeśli nie, to przeczytaj uważnie tekst poniżej, a być może odnajdziesz w części opisów twoje zachowania świadczące o tym, że boisz się podejmować decyzje.
Lęk ten rozpoznasz najczęściej po zaprzeczaniu i szukaniu usprawiedliwień, że masz z tym problem. Być może już po przeczytaniu pytania pojawiło się kilka wytłumaczeń podobnych do tych poniżej, które podsunął ci twój wewnętrzny głos.
„Wcale się nie boję, po prostu lubię mieć więcej informacji, więc zanim się zdecyduję, chcę wszystko rozpatrzyć, jak należy”.
„Kto powiedział, że trzeba już i teraz się decydować? Pomyślę, zapytam innych, potem się zastanowię i zdecyduję”.
„Co pomyślą inni? Może najpierw zadzwonię do kilku osób i zapytam, co zrobiliby na moim miejscu”.
„Co, jeśli źle wybiorę? Jakie będą konsekwencje? Może lepiej zaczekam i zobaczę, jak będzie”.
Kolejny wskaźnikto odraczanie (prokrastynacja) w czasie wszystkiego, co tylko się da, z myślą, że jego wydłużenie wpłynie na lepszy wybór, a w konsekwencji zmniejszy prawdopodobieństwo porażki. Są oczywiście takie zdarzenia w życiu, w których warto poprosić o czas do namysłu lub czas na ochłonięcie z silnych emocji, znacząco wpływających na decyzje. W znakomitej jednak większości wydłużenie czasu to pułapka. Doświadczenie, ale także wyniki badań wskazują, że zbyt długi margines czasu, np. wykonania jakiegoś zadania, wcale dobrze nie wpływa na jego efektywność czy poprawność. Czasami może nawet niekorzystnie obniżyć rezultaty.
Lęk przed podejmowaniem decyzji może się też przejawiać w pojawiającym się niepokoju, który staje się nieodłącznym towarzyszem twojego dnia. Czasami przybiera formę nieuzasadnionego, zdaniem obserwatorów, poirytowania, drażliwości, pobudzenia ruchowego. Innym razem towarzyszących ci objawów wegetatywnych pod postacią np. bólów głowy, brzucha czy innych.
Znaczące będzie także nadmierne zbieranie dodatkowych, niepotrzebnych informacji. Masz już najważniejsze z nich. Na ich podstawie mógłbyś już zadecydować, a mimo to potrzebujesz kolejnych, by upewnić się, że wiesz wszystko i wybierzesz dobrze. Co charakterystyczne, każda kolejna informacja będzie, jak przez pączkowanie, powodowała, że będziesz szukać kolejnych, potwierdzających słuszność twoich założeń lub jej brak. Tym samym oddalając cię od realizacji celu.
Testerem lęku przed decydowaniem paradoksalnie może być też uczucie żalu, które pojawia się z czasem. Szczególnie kiedy przypominasz sobie sytuacje, z których nie jesteś zadowolony. Wiesz, że dzisiaj z perspektywy czasu postąpiłbyś inaczej i gdybyś tylko mógł, cofnąłbyś czas.
Czytając ten tekst, może zapytasz, „co w tym złego, że długo podejmuję decyzję?”. Nie chodzi o to, czy jest coś w tym złego, raczej o to, czy takie funkcjonowanie utrudnia życie tobie, twoim bliskim i współpracownikom. Jeśli przypominasz sobie sytuacje, w których minęła cię możliwość otrzymania awansu, podwyżki, kupna czegoś na czym ci zależało, nawiązania ważnej relacji i uczciwie wiążesz to z faktem, że nie podjąłeś decyzji w ogóle lub tak długo ją podejmowałeś, że okazja minęła, to kolejny powód by dokonać zmiany. Czym spowodowane jest odraczanie decyzji napiszę następnym razem.
Uzasadnień jest wiele. Te które najczęściej podajemy, kiedy ktoś nas o to pyta, to: nie byłem pewny, czy to dobra decyzja; jak się nad tym zastanawiałem, to nie jest tutaj aż tak źle; nie wiem, jak byłoby gdzieś indziej; co będzie, kiedy podejmę złą decyzję, jak to wszystko się skończy?
Na trudności z podejmowaniem decyzji wpływa w dużym stopniu specyfika czasów, w jakich żyjemy. Kultura wyboru charakteryzująca się wielością informacji nie ułatwia życia wielu z nas. Presja środowiska, by posiadać pewne dobra, żyć w określony sposób wraz z propagowaniem konkretnych wartości (kult młodości, piękna, sprawności, sukcesu, itp.), mają niekorzystny wpływ na to, jak żyjemy.
Nie bez znaczenia jest też nagminnie stosowanie techniki wywierania wpływu zwanej zasadą ograniczonej dostępności. Przekaz jest następujący: jeśli zdobędziesz TO COŚ (tylko dla wybranych, niedostępne dla reszty lub istotnie ilościowo ograniczone), będziesz KIMŚ. Nie dziwi więc frustracja, towarzysząca wszystkim, którzy nawet w takich okolicznościach nie są w stanie zdecydować i zacząć działa, bo lęk jest zbyt duży.
Do dwóch najczęstszych powodów należą lenistwo i perfekcjonizm. Inne to: brak przekonania co do swoich możliwości poradzenia sobie, rys osobowościowy, którego główną cechą jest nadmierna ostrożność i mniejsza gotowość do radzenia sobie z trudnymi emocjami.
Lenistwo. Większości z nas zdarzyło się nieraz mieć jakiś konkretny plan, któremu towarzyszyła gotowość do jego wdrożenia, ale nagle okazało się, że… jest wiele innych ważniejszych rzeczy do zrobienia właśnie w tym czasie. Zabrakło motywacji, chęci działania, w rezultacie odpuściliśmy. Próbując znaleźć wytłumaczenie, można założyć, że to coś było nisko na liście priorytetów albo że zabrakło samodyscypliny do wdrożenia planu. Niezależnie od tego, czym było spowodowane, efekt końcowy jest taki, że nie dokończyliśmy, a nawet czasami nie zaczęliśmy wykonywać czegoś, co deklarowaliśmy jako ważne.
Perfekcjonizm. Osoby perfekcjonistyczne, czyli skupione silnie na tym, by być doskonałym w tym, co robią, bardzo często mają problemy z podejmowaniem decyzji. Myślenie w kategoriach zerojedynkowych, dotyczące końcowego efektu pracy, utrudnia im znacząco funkcjonowanie. W ich przypadku nie jest problemem brak umiejętności, samodyscypliny czy motywacji, ale raczej zmierzenie się ze świadomością, że rezultat będzie podlegał czyjejś ocenie, krytyce.
Będzie związany także z możliwością popełnienia błędów, na które nie daje sobie zgody perfekcjonista. Świadomość oddania czegoś, zakończenia jakiegoś zadania, czyli „koniec”, jest nie do zniesienia. Obawa przed tym, jak zostanie oceniony przez innych, rodzinę, ale także we własnych oczach, jest źródłem cierpienia. Pojawia się więc pokusa odroczenia (prokrastynacji) w czasie tego momentu. Jak to zrobić? Nie podejmując ostatecznych decyzji, nie kończąc, stale poprawiając kolejną „udoskonaloną” wersję. A ponieważ w oczach perfekcjonisty efekt nigdy nie jest wystarczająco dobry, bo musi być doskonały, więc lepiej nie zaczynać, a jeśli już się zacznie, to ciągle poprawiać.
Z lękiem przed podjęciem decyzji wiąże się też inny problem, a mianowicie niezdecydowanie. W najprostszej postaci można powiedzieć, że podjęcie decyzji = myśleniu „nie mam już żadnych możliwości na zmianę”. To tak jakby coś, na co się zdecydujesz i wybierzesz, zamiast cię rozwijać, ogranicza twoją szansę na coś być może znacznie lepszego, o czym jeszcze nie wiesz, a co może już się pojawiło w twoim zasięgu. Czekając na „gwiazdkę z nieba”, zakładasz, że lepiej nie robić nic, bo możesz wybrać źle, a jak poczekasz, na pewno nadarzy się lepsza, bardziej atrakcyjna oferta. Podobnie jak w przykładach wcześniejszych, elekt końcowy to stagnacja, mniejszy rozwój lub jego brak.
Skąd takie przekonanie pojawia się w naszych głowach, że należy być perfekcyjnym, doskonałym? Podobnie jak w wielu innych sytuacjach ważną rolę odgrywają wcześniejsze doświadczenia, wpływy wychowawcze naszych rodziców lub osób znaczących, także wpływu kulturowe. Wymieniony krytycyzm i wysokie oczekiwania pojawiają się u wielu rodziców. Nie chodzi o to, by ich nie było wcale. Wydaje się raczej, że ważne jest, w jaki sposób są one dobierane, komunikowane i egzekwowane. Czy temu, co myślisz o swoim dziecku, towarzyszy troska, akceptacja, miłość i kontrola, czy tylko wrogość i kontrola. Ważne też, jaki poziom wrażliwości ma dziecko. Inaczej te same oddziaływania będą odbieranie przez nieśmiałego, małego wrażliwca, a inaczej przez żądnego poznawania małego odkrywcę. Istotne są też wpływy kulturowe kładące nacisk na odpowiedzialność, samodyscyplinę, trenowanie się w mistrzostwie, dążeniu do doskonałości. Jak zwykle pojawia się pytanie, co lepsze? Czy wpajanie dziecku wyżej wymienionych cech i ćwiczenie charakteru? Czy raczej zakładanie, że ono samo w sobie wypracuje taką, a nie inną postawę? Zdania co do tej kwestii są podzielone. Jeśli weźmiemy pod uwagę specyfikę rozwoju psychicznego, emocjonalnego i moralnego oraz jedną z koncepcji człowieka, w której zakłada się, że wyposażenie genetyczne, z jakim się rodzimy, jest bazą do rozwoju, to oczywiste jest, że dorośli, wywierając wpływ, kształtują osobowość i charakter. Dziecko samo z siebie nie jest w stanie ukształtować osobowości w taki sposób, by jako dorosły człowiek było w stanie funkcjonować w społeczeństwie, realizując konkretne role społeczne, osiągając cele zawodowe i osobiste.
Wydaje się, że za przekonania dotyczące możliwości radzenia sobie, myślenia o sobie i swoich możliwościach, także za sposób ich interpretowania odpowiedzialna jest mieszanka kilku czynników. Należą do nich: wizja człowieka i świata, jaką przekazują rodzice, doświadczenia osiągania sukcesu, podejście do błędów i porażek, wreszcie optymizm lub pesymizm.
Od najmłodszych lat rodzice w sposób świadomy i nieświadomy przekazują nam informacje o tym, jaki jest świat i ludzie. Część z nich silnie akcentuje otaczające nas niebezpieczeństwa, potrzebę ostrożności, braku zaufania do innych i zależności od rodzica. „Uważaj, bo zrobisz sobie krzywdę; tam nie idź, bo ktoś cię zabierze; nie baw się z tym chłopczykiem, bo on jest niegrzeczny; daj rękę, bo przyjdzie pan i zabierze cię do torby; uważaj na psa, bo cię ugryzie; beze mnie sobie nie poradzisz, choć pomogę ci”. Przykłady można by mnożyć. Pomijając ewidentne straszenie, nie chodzi o to, by nie uwrażliwiać na tego typu sytuacje, ale by równoważyć to, co mówimy, także komunikatami pozytywnymi. Wzmacniać, chwalić, pokazywać, że jest samodzielne i daje sobie radę. Nazywać cechy charakteru i mocne strony pomocne w radzeniu sobie z porażką. Pozwalać na popełnianie błędów, bo tylko wtedy będzie w ogóle podejmowało jakiekolwiek decyzje. Jeśli jako rodzice pozwalamy na samodzielność, to dziecko może doświadczyć przebiegu całego procesu decyzyjnego, nawet o tym nie wiedząc. Przygotowuje się do dorosłego podejmowania decyzji. Najważniejszy w działaniu nie jest jednak efekt końcowy, ale cały proces od zastanowienia się, czego chce, jak to może zrobić, czego do tego potrzebuje, jakie ma możliwości, co może zrobić sam, a do czego potrzebuje pomocy, aż po refleksję dotycząca tego, jakie mogą być konsekwencje, jeśli się nie uda i co wtedy zrobi? Decydujące w rozwoju lęku przed podejmowaniem decyzji będą dwa momenty: początek i koniec doświadczenia. Początek, a więc śmiałość w tym, by zacząć, i koniec, mieć przekonanie, że niezależnie od rezultatu może zmieniać, działać, podejmować nowe zadania. By tak się stało, potrzebuje do tego rodzica, który sam ufa swoim możliwościom, ma wystarczająco odwagi do tego, by próbować robić pierwszy krok, ma samodyscyplinę i wytrwałość w dążeniu do celów pomimo trudności, pozwala sobie na błędy i wie, że z każdej porażki można wyciągnąć wnioski. I najważniejsze – potrafi się podnieść, kiedy upadnie.
Podsumowując, lęk przed podejmowaniem decyzji jest czymś, co towarzyszy większości z nas na co dzień i jest zjawiskiem rozwojowym. Problem pojawia się wtedy, gdy jest on nadmierny, gdy paraliżuje i pozbawia możliwości cieszenia się pełnią życia. Można sobie z nim poradzić, pracując nad przekonaniami dotyczącymi: perfekcyjności, tego, kim jesteśmy, jakie mamy mocne strony i możliwości radzenia sobie w trudnych sytuacjach, ale przede wszystkim znaczenia porażki w naszym życiu.